Pierwsza noc bez Frania.
marca 28, 2015
Stało się!
Postanowiliśmy sprawdzić, czy nasz syn da radę przetrwać bez nas noc. Planujemy
po Świętach udać się do kuzynki na wesele, nie targając ze sobą Frania. W końcu
to żadna przyjemność dla malucha. Już sama droga by go zmęczyła, później
godzina w kościele, przejazd na wesele, gdzie będzie głośno i dziesiątki obcych, na dodatek pijanych, ludzi. Znam swojego syna, zestresowałby się tym bardzo,
dlatego uznaliśmy, że zostawimy go z dziadkami. Babcie już kilka razy się nim zajmowały,
gdy była taka potrzeba, jednak zawsze zostawały z nim na 4-5 godzin, nigdy go
nawet nie usypiały wieczorem, a tu nagle miał zostać bez mamusi na całą noc.
Nie
chciałam tego robić, ale gdzieś podświadomie czułam, że w pewnym sensie jestem
to winna mężowi. W końcu nie mogę być 24h na dobę 7 dni w tygodniu jedynie
matką. Gdy już zapadła decyzja, że idzie do dziadków nocować, nie
było odwrotu. Chociaż do końca chciałam wszytko odwołać, to wiedziałam, że
musimy spróbować. Przecież, nie zawieźliśmy go na koniec świata, czy do obcych
ludzi, tylko do dziadków, którzy go kochają i których bardzo dobrze zna i w każdej
chwili mogliśmy po niego pojechać.
Jeszcze
gdy wychodziliśmy od teściów, miałam ochotę się wrócić i wycofać, ale
stwierdziłam, że nie będę się zachowywać jak dziecko (no dobra kretyńskie
porównanie, nie będę jak nieogarnięta paranoiczka, przewrażliwiona mamuśka).
No więc
stało się, Franio został u dziadków, a my pojechaliśmy do domy. To miał być
nasz wspólny wieczór, dobre jedzenie i film, na który tak sprawnie wybieraliśmy
się do kina, że w końcu wyszedł na dvd. W drodze powrotnej wpadliśmy na zakupy,
co zajęło nam ponad godzinkę, później szybki spacer z psem, bo żadne z nas nie
miało ochoty spacerować, skoro wolny wieczór i wreszcie chwila spokoju. Wrzuciłam do piekarnika pyszne cynamonowe
babeczki z IKEI (potrafię zrobić własne, ale wieczór miał być wolny, tak ?), a
gdy już się upiekły i w mieszkaniu rozniósł się piękny zapach, usiedliśmy do
filmu.
Po 15
minutach odzywa się M:
-Dziwnie
tak co?
– Yhym.
M. dalej
drąży temat.
–Jakoś
cicho? I jakby pusto?
No nie
wytrzymałam i łezka mi poleciała po policzku.
Mój mąż
się obrócił, spojrzał na mnie i spytał.
– Chcesz
zadzwonić?
– Nie, nie dzwon napisz, bo jeszcze Frania obudzisz.
Matka
kwoka zawsze o dziecku myśli. Wysłaliśmy więc smsa, dostaliśmy odpowiedź, że
wszystko dobrze i do końca wieczoru, już nie wracaliśmy do tematu.
Udało nam
się obejrzeć jeden film i to nawet nie cały, bo zaczęliśmy go kilka tygodni
wcześniej, kiedy jakimś cudem, mieliśmy chwilę wolną podczas drzemki Frania.
Zwykle gdy tylko zamyka oczy, nam się włączają motorki w tyłkach i latamy jak
opętani starając się ogarnąć jak najwięcej nim wstanie.
Tak czy
inaczej poszliśmy spać, wyobrażacie sobie sobota wieczór, wolna chata, a My
śpimy, no porażka.
Rano
zamiast się wyspać od 9 już kręciłam się po mieszkaniu, walcząc ze sobą by nie
zadzwonić i nie spytać jak minęła noc. W końcu nie wytrzymałam, jak się
okazało, mój pierworodny właśnie ruszył na spacer z dziadkiem. Był cały,
zdrowy i wyspany, gorzej z babcią, która zamiast spać pilnowała Frania, żeby
nie spadł z łóżka ;) i bujała go delikatnie, gdy się przebudzał.
Przetrwaliśmy
tę noc wszyscy, chociaż nie było łatwo i każde z nas przeżyło tę rozłąkę na
swój sposób. Franio przez kilka dni pilnowała mnie ciągle, nie mogłam odejść od niego nawet na sekundę. Dlatego spędzaliśmy tyle czasu ile się da przytuleni,
niestety mojemu synkowi szybko się to znudziło i porzucił mnie na rzecz zabawek
;).
14 komentarze
No, Kochana sobota wieczór a Wy spaliście :D
OdpowiedzUsuńa tak na serio, dwa lata temu kiedy zdecydowaliśmy się pójść z mężem sami na wesele moje dzieciaki zostały z moją mamą. Też ciągle myślałam, a czy śpią, czy płaczą itp. A oni się świetnie bawili z moją mamą do 2 w nocy, a potem spali do południa.
Tak to jest z nami kobietami-myślami zawsze przy dziecku :-) Kacperek zawsze był przy nas na weselach (wynajmowaliśmy pokój i braliśmy babcię) i wiem jak bardzo był tym zmęczony. Dobrze zrobiłaś :-)
OdpowiedzUsuńRecpect! Nie wiem czy bym dała radę ;) mam wesele 2 maja i nawet nie chcę myśleć o tym, że będę musiała go zostawić na te kilka godzin - planujemy go zabrać, bo to wieś obok, potem odwieźć na spanie i wrócić zanim będzie nocne karmienie :)
OdpowiedzUsuńSuper, że macie z kim zostawić Frania. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł na sprawdzenie jak sobie i Ty i dziecko poradzicie, zawsze lepiej wiedzieć wcześniej :) I doskonale,że możesz zostawić go z rodziną, a nie z kimś obcym :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, wesele to nie miejsce dla malucha. My zostawiliśmy Młodego z teściami na pół nocy jak miał 4 miesiące i też poszliśmy na wesele. Mój tata bardziej się denerwował niż my, a jak wróciliśmy o 2 to teściowa spała z głową na stole ;)
OdpowiedzUsuńJa mimo, że moi rodzice mieszkają za płotem, a Kuba ma prawie półtora roku nigdy nie zostawiłam go z nikim innym na noc. Kurde, czasem mam ochotę spędzić z mężem 24 godziny, ale chyba jednak jestem kwoką. Nawet jeśli zdarzy mi się zostawić Małego z babciami na 2-3 godziny, to ciągle myślę o nim. Podziwiam Cię za odwagę :-)
OdpowiedzUsuńDobrze że dziadki chętne do pomocy, u mnie Eryk ma już prawie 3 lata a jeszcze nigdy nie spędził nocy bez mamy lub taty w pobliżu, choć jego pewnie niedługo ( w okresie wakacji ) podrzucimy dziadkom na jakąś noc :) córki jeszcze nie oddam :) ona mamusina strasznie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że możecie na dziadków liczyć :-) I dzielnie wytrwaliście :-)
OdpowiedzUsuńOoo...mam tak samo! Moja pierwsza noc bez syna była straszna. To chyba też było gdy wybraliśmy się na weselę, został wtedy sam z dziadkiem ale miał ponad dwa latka. Więc przeżył to dość dobrze :-D
OdpowiedzUsuńGorzej było ze mną...:-\
Adrianek ma 13 miesięcy i jeszcze nie zostawiałam go u kogoś na noc. Oj nie wiem jakby to było:) Na szczęście żadne wesele nam się na razie nie szykuje:)
OdpowiedzUsuńMój córka ma prawie 20 miesięcy i jesteśmy nierozłkączne. Kilka razy została z babcią, gdy mąż był w szpitalu ale to najdłużej na 2godziny. Byłam wtedy bardzo rozdarta.
OdpowiedzUsuńNaslonecznej.blogspot.com
To co wypływa przede wszystkim z tego tekstu to Wasza ogromna miłość do Frania, jestem poruszona. Przełomowy krok za Wami, z pewnością trudny. Jeszcze nie umiem sobie wyobrazić, jak ja bym sobie poradziła, nie mieliśmy jak dotąd potrzeby, by Helenka spędzała noc u dziadków, ale taki moment na pewno nastąpi.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś zostawiliśmy dziewczynki w domu i pojechaliśmy na wesele. Ale jaką dzieci miały opiekę: babcia z dziadkiem, ukochana ciocia z wujkiem, i jeszcze 3 ciocie i 3 wujków przyjechało specjalnie z Krakowa. 10 osób do dwóch dziewczynek! Ale taką miały frajdę, że nawet nie bardzo zauważały, że nie ma rodziców! Ale też strasznie tęskniliśmy i ciągle pisaliśmy smsy, a rano zamiast się porządnie wyspać i może wyjść chociaż na jakiś spacer wsiedliśmy w samochód i wróciliśmy do domu.
OdpowiedzUsuń