Rodzina jak z obrazka
maja 19, 2016
Był letni,
gorący dzień i Kaśka siedziała z książką na balkonie. Starała się ją czytać,
ale ciąża odebrała jej możliwość skupienia się na czymś dłużej niż 5 minut.
Czytanie stało się katorgą, gdyż ciągle gubiła wątek. Gdy po raz piaty próbowała
przebrnąć przez 3 rozdział, poddała się i położyła książkę na stole. Dlaczego ona, nie wyglądała w ciąży jak Ania
Mucha, która jeszcze miała siłę prowadzić aerobik. Tymczasem pomimo, że był to
dopiero początek 2 trymestru czuła się jak balon, była spuchnięta, bolały ją
plecy i nie mogła przejść kilku kroków w butach choćby na 2 cm obcasie. Ciągle
się zastanawiała, skąd się wzięła opinia, że kobieta w ciąży rozkwita. Czuła
się jak wielki niezdarny słoń, który na dodatek ciągle o czymś zapominał. To
cud, że jeszcze nie odłączyli jej telefonu czy kablówki.
Jedynie
siedzenie na zielonym i zacienionym balkonie ich wymarzonego mieszkania
przynosiło jej ulgę. I byłoby idealnie gdyby nie Blondyna, sąsiadka z bloku
obok, której życie wydawało się takie perfekcyjne. Kaśka o ciąże starała się 2
lata, ciągłe wizyty u lekarzy, hormony, dziesiątki testów owulacyjnych i
ciążowych. Wiele łez i rozczarowań, które mocno odbijały się na jej małżeństwie
z Piotrkiem. Tymczasem Blondi i jej Ken, którzy nie wyglądali na ludzi,
chcących mieć cokolwiek wspólnego z dziećmi, doczekali się pierwszego potomka.
Codziennie
gdy Kaśka siedziała na balkonie, oglądała tą idealną parę spacerującą razem.
Nawet wózek mieli idealny, bajońsko drogi i biały, w dodatku zawsze bez względu
na pogodę lśniący czystością. W ciąży Blondi wyglądała świetnie, miała tylko
brzuszek jakby połknęła piłkę, zero opuchlizny, żylaków czy innych oznak stanu
błogosławionego. Kto to w ogóle tak nazwał pomyślała Kaśka, gdy z gracją
hipopotama człapała do kuchni po szklankę zimnej wody, choć marzyła o coli z
lodem i cytryną.
Rok
później siedziała na tym samym balkonie w dalszym ciągu ze szklanką wody
zamiast coli, cóż karmienie wymaga pewnych poświęceń. Obok w wózku spała
spokojnie jej córeczka, więc miała chwilę dla siebie, nim mała się obudzi i
głośno da znać, że czas się nią zająć. Kaśce przypomniało się jak będąc w ciąży
i zazdrościła Blondi wszystkiego co możliwe. Teraz śmiała się w duchu ze swojej
głupoty i naiwności. Sąsiadka miała już dużego synka, za to po Kenie ślad
zaginął i wszyscy na osiedlu plotkowali, że zostawił żonę dla młodszej. Na
dodatek większość uważała, że to jej wina, widocznie nie dawała mu szczęścia.
Cóż pomyślała Kaśka, pozornie wyglądali na idealną parę, ale ich związek nie
przetrwała próby jaką jest niemowlę w domu. W tym samym momencie usłyszała
cichy płacz swojej córeczki, wstała i delikatnie poruszyła kilka razy wózkiem,
po chwili mała znowu spała.
Kaśka
postanowiła więc iść do mieszkania po książkę. Gdy przekroczyła drzwi balkonu,
jej oczom ukazał się bałagan. W rogu salonu stała wielki kosz ubrań do
prasowania, na środku przejścia rozłożona była mata niemowlęca, a ze zlewu prawie
wypadały brudne naczynia. Przeszło jej przez myśl, że może powinna wziąć się za
sprzątanie. Po chwili jednak złapała książkę, wyszła z nią na balkon, wygodnie
rozsiadła się i zaczęła czytać. Wiedziała, że Piotrek przyjedzie po pracy z
obiadem, a później gdy zajmie się córeczka będzie miała czas trochę ogarnąć
mieszkanie. Co z tego, że nie będzie idealnie, nie musi być. Nie ważne co myślą
sąsiedzi i znajomi, ważne, że razem z Piotrkiem i córeczką tworzyli szczęśliwą,
kochającą się, nieperfekcyjną rodzinę.
6 komentarze
Takich historii jest niestety wiele. Ładne logo:)
OdpowiedzUsuńFajnie napisane :)
OdpowiedzUsuńMnie te białe wózki na osiedlu rozwalają :) Jak one to robią, że się nie brudzą? Ja miałam ciemny z jasnym różem i ten jasny róż zawsze był powalany bucikami dziecka #cojestzemnanietak :p
Niestety czasami życie toczy się inaczej niż byśmy chcieli Ale i tak uważam, że każda z tych kobiet jest osobą wygraną- kocham męża i nie planuję rozwodu jednak gdyby tak się stało to ja mam dziecko a on jedynie młodszą kobietę. Ale masz rację będąc w ciąży i czując się jak słoń sama nie raz zazdroscilam innym - bo z natury widzimy co inni mają lepszego, a nie to że wiele osób ma gorzej niż my :)
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane :)
UsuńJak dla mnie ta z książką na balkonie, której mąż przynosi obiad i zajmuje się dzieckiem popołudniu od początku była wygrana... Wolałabym relaks z książką i wyrozumialego męża niż biały wózek i super figurę W ciąży :P ;)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe szczęście nie potrzebuje oślepiającego wszystkich blasku :)
OdpowiedzUsuń