Gdy kompletowałam wyprawkę dla Frania dużo osób odradzało mi zakup niani.
Argumentując, że to zbędny gadżet, awaryjny i do niczego nie potrzebny, jeśli
mieszka się w mieszkaniu. W dodatku powtarzali, że w bloku, w którym pełno
małych dzieci, mogę niechcący podsłuchiwać malucha sąsiadów zamiast swojego.
Uznałam więc, że nie jest to rzecz najpotrzebniejsza i zakup odpuściłam.
Odczuwałam jej brak już przy Franiu, ale dopiero teraz zdecydowałam się na
zakup. Gdy Nataszka podrosła i przestała się mieścić do kosza Mojżesza, a ja
nie mogę tak jak w przypadku Franka siedzieć i nasłuchiwać aż wstanie. Mam w
końcu dwójkę dzieci, więc gdy jedno śpi, staram się w pełni skupić na drugim.