Don't Mess with my mom.
maja 13, 2015
Na co dzień jestem osobą,
która nie lubi się wtrącać w cudze sprawy. Rzadko zwracam komuś uwagę, nawet
jeśli denerwuje mnie jego zachowanie, mam zwyczaj przemilczać to i co najwyżej
zrzędzę później M: palant sąsiad zaparkował tak, że nie mogłam wysiąść z
samochodu..., dzieci sąsiadki znowu wydzierały się pod naszymi drzwiami przez
pól godziny.
Po prostu nie lubię
konfrontacji, nie jestem w tym dobra, nie chcę zresztą się ze wszystkimi
kłócić, bo jaki ma to sens?
I pewnie bym została taką
miła bezkonfliktową sąsiadką, gdyby nie Franek. Bo owszem ja mogę męczyć się
przez drugi tydzień pod rząd codziennymi imprezami u sąsiadów na górze, ale
mojemu synkowi lepiej nie zakłócać snu.
Pierwszy się o tym
przekonał sąsiad, który pod naszym oknem znalazł sobie miejsce do parkowania
swojego Harleya. Tutaj muszę dodać, że zwykle wyjeżdżał nim o 5 rano i wracał o
22 za każdym razem warcząc tak, że obudził by nawet umarlaka w dźwiękoszczelnej
trumnie (na pewno było go słychać przez nasze dźwiękoszczelne okna).
I tak któregoś dnia, gdy
niespełna 3 miesięczny Franek miał straszną kolkę, a ja myślałam, że wyjdę z
siebie, warkot motoru obudził go 5 minut po tym, jak udało mi się go odłożyć
śpiącego do łóżeczka. Wściekła otworzyłam okno i zmieszałam gościa z błotem, że
budzi mi dzieciaka i parkuje na miejscu nie przeznaczonym do tego itd. Tak czy
inaczej następnego dni go nie było , a mi głupio za każdym razem gdy spotykam
go na osiedlu ;). Znalazł sobie oczywiście inne miejsce, nie ma teraz tak blisko
do bloku, ale ja mam święty spokój. Wiem wredna suka ze mnie, ale wtedy zależało
mi tylko na jednym, żeby nikt nie budził mojego dziecka.
Nie jest to jedyny sąsiad któremu
się oberwało. Ostatnio moim łupem padła sąsiadka, jedna z tych co udaje, że
nikogo nie widzi i nigdy dzień dobry nie odpowiada. Że niby nas nie zna, ale
zna, bo jej pies, mała biała szczotka, której nigdy nie ma zwyczaju prowadzić
na smyczy, zawsze szczeka na mojego psiaka. Wkurzała mnie tym od dawana, ale
siedziałam cicho aż do zeszłego tygodnia.
Czmychałam właśnie bokiem
osiedla ze strutym psem i śpiącym, chorym Franiem w wózku, gdy znikąd wyskoczył
ten paskudny biały kundel i zaczął na nasz szczekać. Stoję i czekam, aż ktoś go
zawoła, ale nic zero reakcji, w końcu Franio się obudził i w ryk. Dopiero wtedy
krzyknęłam, żeby zabierała tego psa, ale reakcji dalej nic się nie działo, więc
dodałam, że zaraz spuszczę Lorda wtedy dopiero zaczęła przywoływać szczotkowego
kundla. Po chwili okazało się, że sąsiadka bawiła się z dzieckiem na placu
zabaw, a pies latał samopas. Wygarnęłam jej, że wiecznie się do nas rzuca,
nigdy nie jest na smyczy i nieraz widziałam, jak po nim nie sprzątała. Trzeba
było widzieć, jak spojrzały na nią inne matki ;).
Może zostanę wredną suką,
ale wiecie co wredne suki dostają dokładanie to czego chcą. A gdy siedzi się
cicho, wszyscy na Ciebie leją. Prawda jest taka, że gdyby nie chodziło o moje
dziecko nigdy nie naskoczyłabym na tych ludzi, żeby nie wiem jak bardzo mnie
denerwowali. Trułabym jedynie M , że chamstwo i brak kultury. Ale lepiej nie
wchodzić w drogę matce, która niczym lwica pilnuje swoich młodych ;).
PS Powinnam dodać, że mój
pies to MIX AMSTAFF , jak to ładnie określono w papierach adopcyjnych ze
schroniska, szacun na dzieli się ma ;)
33 komentarze
Z matkami się nie zadziera! :) Ja to jestem prze spokojnym człowiekiem, ale niech no ktoś coś do moich dzieci się przyczepi albo coś, to nie ręczę za siebie! Brawo mamo, należało im się, niech wiedzą, że nie są tam sami i spokój innych trzeba uszanować :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńJakbym czytala o sobie:D do dnia narodzin Laury tolerowalam imprezy do 5rano sasiadow z dolu,tolerowalam gdy poczta drzwonila do mnie jakby sie palilo. Tolerowalam skakanie po schodach 20letnich koni...az do czasu gdy noc miala 3h snu, gdy ledwo co uspalam Laure sasiedzi dawali po basach....Teraz nawet nie jest mi glupio patrzec na sasiadow? Mi powinno byc wstyd ze drzwonie na policje o 2w nocy o "melanz"na calego? watpie niech wstydzi sie ten kto nie umie sie zachowac:D sasiedzi nie mowili mi nawet dzien dobry z dolu az do czasu az nie urodzil im sie syn, teraz ich nie ma, nie slychac nic i nawet dzien dobry powiedza:D jak szybko czlowiek sie uczy:D Nie zadzieraj z matka:D bo diabel to nic z porownaniem do mamy
OdpowiedzUsuńJak to dziecko działa na człowieka :D od razy my się zmienia punkt widzenia.
UsuńOstatnio jechaliśmy w korku. Krzyś spał. Musieliśmy zmienić pas. Wszyscy jadą zderzak w zderzak 10 km/h więc nie wiem czy w takich warunkach można komuś zajechać drogę i to nagle. No więc mąż zmienia pas a koleś za nami zaczął trąbić. Jakiś młody gówniarz w sportowym wozie. Chciał chyba zaimponować dziewczynie, która siedziała obok. Gdyby nie to, że trzaśnięcie drzwiami obudziło by Krzysia, który na szczęście po tym trąbieniu powiercił się i zasnął, to bym wygarnęła temu szczylowi. Byłam gotowa wzywać policję z powodu stosowania klaksonu bez przyczyny. Tak matka to waleczna istota.
OdpowiedzUsuńCiężko opisać uczucia matki, kiedy ktoś budzi jej dziecko zaraz po uśpieniu. Zwłaszcza, kiedy liczy na chwilę dla siebie... Ja tak miałam ostatnio z sąsiadem z góry. Wyobraź sobie, ze robił remont ponad miesiąc. I chyba cały wiertarką! Misiek się bał, było bardzo głośno, błąkałam się po osiedlu z wózkiem, aby się wyspał. W takich momentach chce się płakać po prostu. 5 minut po tym, jak go usypiałam, on brał się za wiercenie. 2 interwencje zrobiłam, ale remont musiał i tak skończyć...
OdpowiedzUsuńCzasami nic się nie da zrobić :(
UsuńMadziu Ty nie jesteś wredna tylko walczysz o swoje i wcale Ci się nie dziwię.
OdpowiedzUsuńJeśli Ty jesteś wredna, to jakie mam określenie znaleźć dla siebie? Nie zabieraj mi tego przywileju :p
OdpowiedzUsuńDlatego chwała, że mam kredyt na 30 lat ale nie użeram się z nikim. A tak na serio, to dobrze zrobiłaś. Nikt nie liczy się z innymi więc czasem,trzeba walczyć o swoje
OdpowiedzUsuńSzalona matka atakuje! Bardzo dobrze. Z sąsiadami trzeba żyć w zgodzie ale dotyczy to pracy dwóch stron. Nie daj się i walcz z chamstwem na dzielnicy;)
OdpowiedzUsuńJa też z natury należę do tych spokojnych ale są momenty gdzie budzi się we mnie bestia ;) Wtedy lepiej nie znajdować się w pobliżu :)
OdpowiedzUsuńDopisuję się do listy matek lwic :) Wcześniej taka nie byłam, tzn byłam taka, jak Ty kiedyś, wolałam nie wchodzić nikomu w drogę, jednak odkąd mam córeczkę, odkrywam pokłady odwagi w sobie. Czasem naprawdę sąsiedzi sa niemożliwi, zwłaszcza tacy, którzy lubią przez pół dnia kosic trawę pod naszym balkonem kosiarką warczacą jak odrzutowiec.
OdpowiedzUsuńCzasami zastanawiam się czy ludzie są tak złośliwi, czy bezmyślni :(
Usuńa najpiękniejsze w tym jest to, że "Mężczyźni kochają zołzy" :D Niestety czasy są takie, że albo masz twardą du... i po niej dostajesz albo twardo walczysz o to co wydawałoby się być czymś naturalnym
OdpowiedzUsuńMyślę, że podobnie bym zareagowała jak Ty a zwłaszcza w sytuacji z motorem
Z matkami tak to już jest. Ja sama mam podobnie jak Ty ale jako matka - LWICA! Tak, nauczyłam się dużo asertywności przy Młodym :-))
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zrobiłaś. Niech się ogarną i nauczą kultury.
OdpowiedzUsuńBywaja sytuacje, że nawet stoicko spokojny człowiek nie wytrzymuje :)
OdpowiedzUsuńCóż zdarzy się wyjść z siebie. Ja jednak wyznaję zasadę złotego środka i asertywności, żeby w żadną stronę nie przesadzić :)
OdpowiedzUsuńTak jest! Każdego ponosi, ale złoty środek jak zawsze w życiu przynosi chyba lepsze efekty:)
UsuńTeż się staram nie przesadzać, ale czasem no cóż . . . nie jestem z tego dumna, ale przykro też mi nie jest.
UsuńMnie też się wydawało, że jestem bezkonfliktowa... do czasu aż urodził się Paweł :-)
OdpowiedzUsuńMiłość do naszych dzieci i chęć dania im wszystkiego co najlepsze budzi w nas "mordercze" instynkty ;) każda z nas reaguje tak samo ;)
OdpowiedzUsuńHaha "mordercze" instynkty świetnie ujęte :D
UsuńMam to samo, mi to można podpaść, ale niech ktoś podpadnie mojemu dziecku, oj ciężką będzie miał ze mną przeprawę :)
OdpowiedzUsuńPewnie, trzeba walczyć o swoje! Ja tam też zazwyczaj tylko trułam dupę mężowi jak mi coś przeszkadzało i gadałam i gadałam... ale odkąd jest Krzyś i coś mi nie pasuję, bo może zakłócić Jego spokój to walczę! A jestem pyskata! ;) Kiedyś facet tak mi zaparkował przed domem, że nie mogłam wyjechać wózkiem do miasta! Ani z jedne strony, bo za blisko muru stanął ani z drugiej strony, bo tam schody.. Wleciałam z Krzysiem na rękach do sklepu obok, w którym właściciel siedział i narobiłam rabanu. On i taki drugi coś tam remontowali czy powieszali, stwierdzili. że jeszcze z 10 minut i odjadą. Nosz kur... to ja miałam czekać aż Oni łaskawie skończą robotę? Nawrzeszczałam i wyszli ze mną i przenieśli wózek przez schody, żebym mogła wyjść. A ja jestem wredna jak mnie ktoś wkurzy, a mnie wkurzyli, więc zrobiłam zakupy w pobliskim sklepie w ekspresowym tempie, wróciłam po kilku minutach i znowu musieli mi przenieść wózek :P Taka zołza ze mnie. Bo kawałek dalej parking wielki był i wolne miejsca to im się zachciało mi wyjście z domu zastawiać.
OdpowiedzUsuńI słusznie bo facetom zawsze się nie chce dupy ruszyć tylko pod samymi drzwiami by parkowali, a że ktoś nie przejdzie to już nie ważne ;(
UsuńZaimponowałaś mi ;) ja nawet jako matka nie umiem się odezwać :(
OdpowiedzUsuńJa też z natury jestem spokojna..no chyba, że ktoś mnie wkurzy..wtedy lepiej od razu uciekać ;) Ale z ludżmi tak bywa niestety, nie z każdym da radę po dobroci :)
OdpowiedzUsuńDlatego dziękuję Bogu, że nie mieszkam w bloku, mam dużo mniej sąsiadów :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze w takich chwilach marzę o swoim własnym domu, daleko od ludzi... :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, trzeba być chamem, aby coś zyskać. I nie radzę wchodzić w drogę żadnej matce.
OdpowiedzUsuńZnam to!
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com