Żłobek
maja 04, 2015
![]() |
freepik.com |
Zacznę od tego, czemu go wybrałam, a jak skończę sami się przekonacie.
Uważam, że jest wiele argumentów, za tym, aby dziecko poszło do żłobka, a
nie siedziało w domu z nianią (obcą osobą). Oto te, które przekonały mnie do
tego rozwiązania:
Rozwój dziecka – w grupie
rówieśników dzieci dużo szybciej zdobywają nowe umiejętności. Uczą się
jedno od drugiego i mają większą motywacje. Poznają zasady współżycia w
społeczeństwie, których niania nigdy ich nie nauczy, bo inne są stosunki
pomiędzy dzieckiem a dorosłym i inne między dzieckiem a dzieckiem.
Edukacja – czyli masa dodatkowych zajęć: rytmika, przedstawienia, dni
różnych kolorów, nauka języka angielskiego itd. Niania nigdy nie będzie wstanie
dać tyle różnych bodźców dziecku.
Miejsce – żłobek jest
przystosowany do maluszków w większym stopniu niż nasze mieszkanie, tutaj
ciągle trzeba uważać, żeby Franek czegoś sobie nie zrobił. I choćbym nie wiem
jak się starała, nigdy nie będzie miał w domu tyle zabawek co tam. Nie
wspominając o placu zabaw dostosowanym do maluszków, a na wszystkich placach w
okolicy praktycznie brak jest zabawek dla dzieci w wieku Frania.
Bezpieczeństwo – w żłobku są
kamery, przychodzą rodzice, jest właścicielka, wszyscy się znają i patrzą sobie
na ręce. Franek uwielbia swoje żłobkowe ciocie, co widać z daleka. Znalezienie
dobrej niani to sztuka, nigdy nie wiesz, na kogo trafisz. Poza tym jakoś nie
wierzę, że ktoś bez przeszkolenia pedagogicznego będzie potrafił wykazać się
wystarczającą dozą cierpliwości, empatii i czułości w stosunku do mojego
dziecka. Nie wspomnę o tym, ile się słyszy o nianiach, które dziećmi się w
ogóle nie zajmują lub co gorsza krzyczą na nie i w ekstremalnych przypadkach
nawet biją.
Mimo, że nie zawiodłam się na żłobku, do którego wysłałam Frania (miejsce
to spełniło wszystkie moje warunki), to jest niestety tylko PRAWIE idealne.
Brak wiedzy personelu, a przede wszystkim Pani Dyrektor na temat chorób wśród
dzieci, jest powalający. (Gdy Franek miał zapalenie ucha dzwonili do mnie
spytać się czy Franek miał posiew bo inne dziecko tez ma chyba chore ucho i … w
sumie to nie wiedzieli co. Nie chciało mi się tłumaczyć na czym polega
zapalenie i że to nie to samo co infekcja wirusowa. Nie można podawać dziecku
antybiotyku na podstawie badań innego malucha.)
Czy widoczne objawy przeziębienia nie powinny być powodem do
odesłania malucha do domy? Wiecznie przyjmowane są dzieci zakatarzone,
kaszlące, po prostu chore. Ciągle widzę jak rodzice odbierają swoje pociechy z
gorączką , które i tak czekały na ich przyjazd 2 godziny bo np. mieli ważne
zebranie. Założenie: płacę –wymagam powinno iść w drugą stronę. Płacę, więc
wymagam starannej „selekcji” dzieci na wejściu, a nie płacę - wymagam, żeby
dziecko przyjęli.
Idiotyczna logika, bo każdy tak robi i w ten sposób dzieci na okrągło
chorują. Poza tym jak można oddawać malucha, który ma gorączkę i jest marudny
do żłobka? Przecież to dziecko potrzebuje wtedy więcej uwagi, przytulenia,
czułości i mamy lub taty, a nie głośnej pełnej dzieci placówki. Dodam, że
żłobek oferuje dodatkową opieką nad dziećmi chorymi u nich w domu, oczywiście
extra płatną.
Ostatni tydzień przekonał mnie, że już dość! W poniedziałek Franek był
wśród najmłodszej grupy jedynym dzieckiem (chyba tylko w niej rodzice jeszcze
maja trochę wstydu i nie przyprowadzają chorych dzieci), ale niestety grupy
często się spotykają na dodatkowych zajęciach, przedstawieniach itd. Powinno
mnie to zastanowić, czemu nagle przy takiej ładnej pogodzie wszystkie dzieci
się pochorowały. Odpowiedź przyszła dopiero dwa dni później OSPA. W czwartek i
piątek w żłobku przebywało dziecko chore na ospę. Franek na szczęście był
szczepiony, ale kontakt z wirusem osłabił jego odporność, doszło ząbkowanie i
we wtorek wieczorem miałam w domu chorego maluszka. Gdy w środę okazało się, że
znowu wszystko rzuciło się na ucho, podjęłam decyzję, że KONIEC.
Rezygnujemy, ze żłobka i tyle wiem w tym momencie, jak sobie poradzimy,
gdzie znajdziemy nianię, nie mam pojęcia. Trochę mnie to przeraża, ale w trosce
o zdrowie własnego dziecka i musiałam podjąć taką decyzję.
35 komentarze
Trochę mnie wystraszyłaś. Oli idzie do dwulatków od września, będzie najmłodszy w grupie. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt dużo problemów z tą zmianą w naszym życiu.
OdpowiedzUsuńTroszkę pewnie będzie na początku chorował, ale oby się bez większych problemów, generalnie, jak nie w żłobku to w przedszkolu, każde dziecko musi to przejść.
UsuńTeż się zastanawiam nad oddaniem córki do żłobka, ale trochę się boję, mam złe wspomnienia... generalnie to nic nie pamiętam, prócz tego, że "ciocie" zamknęły mnie w schowku na leżaki, bo płakałam czy coś, ale to pamiętam... ;/ no i te choroby to też masakra, Eryk nie był, nie musiał, ja byłam w domu albo babcia przyjeżdżała jak chodziłam do pracy, ale teraz znów do pracy trzeba wrócić i nie wiem co to będzie... :(
OdpowiedzUsuńJestem za żłobkiem jeśli jest dobre i polecane. U nas w okolicy takiego brak :( czy w żłobku czy w przedszkolu przeprowadzane są chore dzieci i jedno łapie od drugiego. Tak było u Julki w przedszkolu. Dzieci z gorączka czy z wymiotami czekały na rodziców po kilka godzin.
OdpowiedzUsuńNiby nasz żłobek dobry, ciocie super, ale brak zasad i wymagań w stosunku do rodziców sprawia, że dzieci wiecznie są chore. W styczniu przez 2 tygodnie mieli tylko 2 dzieci, to chyba przesada ;(.
UsuńMnie jako przyszłą nauczycielkę i obecną matkę - nieziemsko wkurza nieodpowiedzialność rodziców. Zupełnie nie zdają sobie oni sprawy z tego jak szybko choroby przenoszą się wśród dzieci. Takie maluchy mają ogromny problem z zachowaniem higieny - kichają na siebie, często mają śpiki po kolana, karmią się itd. Moim zdaniem dziecko zakatarzone nie powinno być przyjmowane do żłobka. Na drugi dzień zazwyczaj już kilkoro dzieci ma katar, a po kilku dniach pół grupy choruje ( bo jednak nieodpowiedzialna osoba postąpiła w taki, a nie inny sposób).
OdpowiedzUsuńNo cóż - wszystko zależy tylko i wyłącznie od organizacji placówki.
Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie sprawy. :)
Dziękujemy, mam nadzieję, że uda nam się coś wymyślić. Strasznie żałuję tego żłobka i ciężko mi było podjąć taką decyzję, bo Franek tak bardzo przywiązał się już do swoich cioci.
UsuńNieodpowiedzialność rodziców niestety jest powalająca, ale można do umowy dodać zapis, że dzieci z katarem i temperaturą nie będą przyjmowane.
Mój mąż na propozycję żłobka postukał się w czoło i wyłuszczył mi takie argumenty, że nie mogłam się nie zgodzić. W rezultacie, gdy odbywałam staż mała była z nianią. Miała codzienny kontakt z dziećmi z osiedla, więc nie traciła na rozwoju, wręcz przeciwnie. Żłobek byłby super, gdyby nie niepoważni rodzice- taka jest prawda, ale w przedszkolu jest bardzo podobnie, tylko dzieci są starsze i odporniejsze (przynajmniej moja).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i Franek będzie miał lepszą odporność gdy przyjdzie czas na przedszkole.
UsuńNa pewno! Teraz się zahartuje :)
UsuńNo to mnie przeraziłaś :P, jestem zmuszona oddac swoją córkę do żłobka bo niestety nie ma się nią kto zaopiekowac, a my oboje musimy pracowac, kurcze ale faktycznie perspektywa zarażających się od siebie dzieci jest straszna, powinni coś z tym zrobic :/
OdpowiedzUsuńMoże Wiki będzie miała lepszą odporność i oby nie złapała jak Franio zapalenia ucha, bo to jak się zacznie to już masakra :(.
UsuńMój syn chodził do żłobka prywatnego w którym są 3 opiekunki i max 15 dzieci. Miewał różne okresy - najpierw nie chorował przez 4 miesiące, a potem przez następne 4 miał dwa razy w miesiącu anginę. Zrezygnowałam jak urodziła się córka, bo zaczęli razem chorować. I Mati nie chodził do żłobka, a Gabrysia chorowała non-stop przez pół roku.
OdpowiedzUsuńTeraz Gaba chodzi do tego samego żłobka, są choroby, ale wiem, że to minie. Zresztą nie mam pewności czy to wina żłobka.
Czasami faktycznie zdarzają się chore dzieci, ale to już kwestia decyzji opiekunki czy przyjmie dziecko czy nie. Bywa i tak, że rodzic się ulotni zanim się w żłobku zorientują co jest grane i wtedy szukaj wiatru w polu - dzwonią, dzwonią, a matka nie odbiera. A jak już po kilku godzinach odbierze i obieca, że zaraz przyjedzie to nie zjawia się przez następne 4 godziny.
Na pewno bywa tak, ze czasem się oddaje malucha rano zdrowego, a po godzinie dzwonią, że ma temperaturę. Ale jak słyszę, że dzieci z katarem są przyjmowane, bo nie można ich nie przyjąć. Przecież to prywatna placówka, można wymusić na wszystkich rodzicach konkretne zasady dotyczące przeziębionych i chorych dzieci.
UsuńRodzice przyprowadzają dzieci i mówią otwarcie, żeby zwrócić na nie uwagę bo ma problemy jelitowe, noto co się dziwić, że zaraz ma je cała grupa ;(
A ja stoję przed dylematem... Póki co sama nie wiem co wybrać - nianię czy żłobek? Jeszcze mam sporo czasu na decyzję, no ale zobaczymy...
OdpowiedzUsuńJa pracowałam w żłobku prywatnym i właśnie także był problem z chorymi dziećmi. Zdarzało się to zadko ale zdarzało.
OdpowiedzUsuńFranek też chodzi do prywatnego, malutkie grupy wszyscy się znają i nie potrafią sobie poradzić z chorobami. W najmłodszej grupie rzadko jest połowa dzieci, a w starszych to maks 3/4 grupy. Co raczej nie oznacza, że dzieci rzadko chorują.
Usuńdlatego ja jestem za niania,dopoki dziecko nie pojdzie do przedszkola. wrocilam do pracy jak synek mial niecale 7 mcy,ale przyznaje,ze dobra niania to skarb i najlepsza taka z zaufanego polecenia.
OdpowiedzUsuńTylko skąd taką nianie wziąć?
UsuńWracasz do blogowania? Już myślałam że tak ;(.
Od września wracam do pracy i mam duży stres w związku z tym, nie podjęłam jeszcze decyzji: żłobek czy niania. Jeśli chodzi o żłobek, moje koleżanki potwierdzają to, co napisałaś, dzieci chorują a rodzice przyprowadzają je do żłobka i potem to się roznosi. Jest to spory problem :( Trzymam kciuki, żeby u Was sytuacja się unormowała i żeby wszystko było po Waszej myśli.
OdpowiedzUsuńGdyby u Frania to by nie było ucho, pewnie by jeszcze pochodził do żłobka w nadziei, że wreszcie się wychoruje ;). Ale boje się o jego słuch, więc na razie musimy zrezygnować.
UsuńMam nadzieje, że uda Ci się podjąć dobrą decyzję.
Jak ja sobie pomyślę, że po macierzyńskim będę musiała oddać młodego do żłobka, to słabo mi się robi. Roczniaczek nie uczy się jeszcze zachowań społecznych, co innego w wieku przedszkolnym... Wolałabym sto razy, żeby został z nianią. Na szczęście żłobek tylko kilka miesięcy a potem babcia zaoferowałą pomoc po przejściu na emeryturę :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej babci, my niestety mamy babcie pracujące, którym jeszcze trochę brakuje do emerytury ;(.
UsuńJa kombinuję jak się da, żeby móc z nim zostać w domu. Nie wyobrażam sobie, że miałby tak ciągle chorować. Szczególnie, że neurolog nam powiedziała, że wcześniaki do 3 roku życia nie powinny być tak narażone na choroby. A co do niani to rozumiem. Ostatnio moja mama zabrała Krzysia na spacer i stwierdziła, że powinna zostać nianią. Pogadała chwilę z dziewczyną. Mamę tak bardzo uderzyło brak czułości. Mama przez całe życie była nauczycielką (w sumie to nadal trochę uczy) i opiekowała się dziećmi sąsiadów. I powiedziała, że rozumie czemu wolałabym żłobek niż nianię. Też uważam, że niania musi mieć wykształcenie pedagogiczne. Tylko to niesie za sobą koszty...
OdpowiedzUsuńWłaśnie te koszty mnie powalają, jeśli miałaby dostawać dużą część mojej pensji, to pozostaje pytanie czy jest sens oddawać go niani, czy może wybrać urlop wychowawczy.
UsuńMój synek do 3 lat był z niaą i kiedy poszedł do przedszkola widzę że jest o wiele lepiej rozwinięty niż jego rówieśnicy (zwłaszcza pod względem mowy, umiejętności liczenia). Cieszę się że przez ten czas był w domu i miał zapewnioną indywidualną opiekę. Widzę jak to procentuje
OdpowiedzUsuńTo smutne co piszesz :( Ja w chwili obecnej nie muszę podejmować takiej decyzji, bo jeszcze zostaję z synem :)
OdpowiedzUsuńU nas też idą ząbki :( Ciężki czas, bo młody trochę grymasi a ja nie jestem do tego przyzwyczajona. Do tej pory miałam dziecko ideał i nawet przy pierwszych zębach nie było źle...
Współczuję takich przeżyć. Trzeba pod uwagę brać również potrzeby samego dziecka. Jeśli nie jesteśmy zmuszeni by dziecko oddawać trzeba się bacznie przyglądać czy dziecko się nadaje, bo czasem dzieci są naprawdę wrażliwe i taki złobek może wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku. Trzymam kciuki by udało Wam się wszystko zorganizować :-)
OdpowiedzUsuńU nas żłobek jest od lutego. Nie jest źle, jakieś przeziębienia, wymioto wirus. Na razie jesteśmy zadowoleni. Żłobek to jednak jakieś zajęcia/zabawy/pomysły na spędzenie dnia dla dziecka. Dziecko dużo się uczy, obserwuje inne maluszki. Niania to często leniwa baba która tylko porwie się na wyjście na dwór i wł telewizora.
OdpowiedzUsuńMój mały najpierw był kilka miesięcy z super nianią (znaleźliśmy ją na portalu), potem poszedł do żłobka (pryw) i zaczął chorować. Zapisany był przez 3 miesiące, chodził przez miesiąc i w tym czasie 2 razy trafił do szpitala. Też zrezygnowaliśmy. Po półtorej roku zaczął stopniowo chodzić do żłobka (pryw) i teraz kontynuuje w przedszkolu. Od kilku miesięcy wyrasta z chorowania.
OdpowiedzUsuńMuszę jednak przyznać, że w żłobku mu się nudziło, jak skończył to był na niższym poziomie niż grupa, do której dołączył w przedszkolu, do której dzieci chodziły od 2 r.ż.
My chyba zrobimy ok roczną przerwę, ale to się jeszcze zobaczy. Na razie na pewno zrezygnujemy z tego żłobka. Kosztuje fortunę, a Franio spędza w nim maks 2 tygodnie w miesiącu, jeszcze raz posiedział 20 minut dłużej, bo mąż utknął w korku i doliczyli nam za to 30 zł. Szczyt wszystkiego szczególnie, że w tym miesiącu chorował dwa razy: tydzień na początku raz na końcu i nie uzbierało się 2 tygodni pod rząd więc nie miał zniżki ;(
Usuń(nie mam
Wiesz... mój synek miał od 7 m-ca życia nianie, wspaniała mądra i dojrzała kobietę, z którą mamy kontakt po dzis dzień, ale wiem, że takich jak ona mało jest na świecie. W wieku 2 latek i 3 m-cy poszedł już do predszkola, cięzkie to były pierwsze 2 tygodnie. Ale dziś - genialnie :) Nelę chyba do żłopka zapiszę, ale na razie bije się z ta myślą, póki co jakos kombinujemy i jest w domu :)
OdpowiedzUsuńTo ciągłe bicie się z myślami to jakaś masakra, wiadomo, że każdy chce dobrze dla swojego dziecka, tylko co będzie dobre? Skąd można to wiedzieć?
UsuńTrzymam kciuki za znalezienie dobrej niani. faktycznie jak tak ma wyglądać opieka nad dzieckiem w żłobku to lepiej zrezygnowac. Fakt, faktem, że to nie tyle wina dyrekcji co rodziców maluchów..niestety mało odpowiedzialnych..na całe szczęście ten wiek nie trwa wiecznie i potem powinno być już tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, gdyby to nie było zapalenie ucha może bym jakoś odpuściła idzie lato, będzie cieplej, dzieci nie powinny tak chorować. Ale zapalenie ucha to poważna sprawa, może się groźnie skończyć, problemami na całe życie ;(.
UsuńGdyby chodził w tym tygodniu do żłobka znowu byłby chory, panuje jelitówka, ale co tam rodzice przyprowadzają dzieci do żłobka i mówią tylko, wczoraj biedaczek wymiotował ale już lepiej.