Nie przegrzewaj.
października 04, 2015

Jesień nieodłącznie kojarzy mi się z choróbskami pewnie dlatego, że mam fatalną odporność i ciągle coś łapię. Dlatego mam nadzieję, że moje dziecko będzie dużo bardziej zahartowane. Dbam więc o to suplementując witaminę D i kwas DHA, ale przede wszystkim nie przegrzewając go.
W Polsce
panuje moda na ubieranie dziecka w trzydzieści warstw ubrań. Gdy tylko zawieje
wiatr i temperatura spadnie poniżej 15 stopni w ruch idą czapki, szalki i
puchowe kurtki, biedne zgrzane i spocone niemowlaki nie oponują bo niby jak.
Zapomniałabym jeszcze o grubym polarowym kocyku, którego większość rodziców nie
traktuje jako część ubrania. Dzieci są przegrzane i spocone, czyli mokre, co
często prowadzi do przeziębienia. Wtedy rodzice martwią się, ze maluch choruje,
że biedaczek ma słabą odporność, więc ubierają jeszcze cieplej i tak kółko się
zamyka.
To jest
właśnie główny powód tego, że dzieci nieprzegrzewane chorują rzadziej, ale jest
też więcej przesłanek za nie ubieraniem maluchów za ciepło. Dzieci przegrzewane
są często rozdrażnione, marudne i ospałe oraz mniej chętne do zabawy i aktywności
fizycznej. Na dodatek sprawiamy, że w przyszłości są mniej odporne na zmiany
temperatur i chłód. W skrajnym przypadku u niemowląt można nawet doprowadzić do
udaru cieplnego.
Więc jak
ubierać dzieci na spacer?
Najlepiej
tak samo jak siebie lub jedną warstwę mniej, jeśli jesteście tak strasznymi
zmarzluchami jak ja. Sama zwykle patrzę na to jak mój małżonek jest ubrany, on
się nigdy nie przegrzewa, ponieważ bardzo się poci. Jest to niestety genetyczna
przypadłość, którą odziedziczył także Franuś. Jeśli na spacer biorę wózek, to
zabieram też kocyk, bo wiadomo, że gdy dziecko się nie rusza jest mu trochę chłodniej.
Przede wszystkim jednak warto sprawdzać na karku maluszka, czy jest mu zimno
czy ciepło, mamy wtedy pewność czy jest odpowiednio ubrany. Jeśli jest mu
chłodno nie ma problemy zakładamy dodatkową bluzą, sweterek lub przykrywamy
kocykiem. Dużo gorzej gdy maluch się spoci i jest mokry, w takim przypadku
musimy wrócić do domu i malucha przebrać.
Co z tą czapką?
Niemowlętom
czapeczkę zakłada się częściej ponieważ nie mają włosów, które naturalnie
chroniłyby ich organizm przed zbyt dużą utratą ciepła. Jednak gdy na dworze
ciepło, nie zawsze jest ona niezbędna. Sama na wiosnę kupiłam Franiowi opaskę,
żeby chronić jego uszka przed przewianiem i jednocześnie nie przegrzewać go.
Dobra
kończę się mądrzyć, napisałam o tym głównie dlatego, że sama jestem
przegrzewanym zmarzluchem, który na każda zmianę pogody reaguje katarem i
infekcją. Oczywiście nie chcę tu narzekać na sowich rodziców, gdyż robili to z
troski o mnie, nie szkaluję więc nikogo kto sam tak robi, chcę was tylko przed
tym przestrzec. Nie zważajcie, więc na mądrości babć i prababć, które często nam
trują głowę na te temat i sprawdzajcie na karku maluszka czy jest dobrze ubrany.
Zimne rączki? Załóżcie rękawiczki nie dodatkową warstwę ubrania. Zimne
policzki? A kto ich nie ma zimą, to też nie powód od dotykowego sweterka. Poza
tym w czym on pomoże?
Sama już
podłapałam jakąś infekcję i w ruch poszły: wiatmina C, paracetamol oraz syrop na kaszel. Kiedyś mogłam sobie pozwolić na mocniejsze leki i kaszel zwalczać tabletkami, teraz inwestuję w to co dla dzieci, ponieważ karmię piersią.
Przyzwyczaiłam się już do ciągłych choróbsk, gdy tylko temperatura się zmienia,
za to mam nadzieję, że Franuś nie będzie takim chorowitkiem jak ja w
dzieciństwie i teraz zresztą też. Oby tą jesień przeszedł zdrowy, bez kolejnego
zapalenia ucha i antybiotyków. Wam życzę tego samego.
9 komentarze
To życzę i Tobie, i Franusowi dużo zdrówka! Mój synek urodzi się w zimowe miesiące, dlatego boję się straszliwie tego przegrzewania, bo niestety ja jestem zmarzlakiem i najczęściej ubieram się zbyt ciepło. Też pozostaje mi tylko patrzeć, jak ubiera się mąż. ;-)
OdpowiedzUsuńJa też już kupiłam mojemu synkowi opaskę. Nie za bardzo chce on nosić czapeczki, ale no cóż jak będzie bardzo zimno to będzie musiał. Życzymy z Bartusiem - Tobie i Franusiowi dużo zdrówka :) Nadchodzą deszczowe i chłodne dni. Dbajcie o siebie.
OdpowiedzUsuńJa stosuję jedną zasadę. Nazywa się intuicja matki. Ja na razie się sprawdza.
OdpowiedzUsuńDla mnie ubieranie Helenki od chwili jej urodzenia to była długa nauka wyczucia i rozsądku. Bałam się żeby nie zmarzła, potem żeby się nie upociła. Może czasem za ciepło ją ubierałam, ale uczyłam się na błędach. Teraz uśmiecham się gdy sobie to przypominam. Kieruję się intuicją i myślę że to najlepsze wyjście :) czasem trzeba trochę wczuć się w tą małą istotę i wszystko będzie wiadomo :)
OdpowiedzUsuńUbieram dzieciaki stosownie do pogody i do mojej intuicji. Nie przegrzewam, a jak słyszę od teściowej (15 stopni na dworze) a gdzie dzieciaki mają rajstopy to wybucham śmiechem :)
OdpowiedzUsuńMoje dziecię nie lubi zbyt wysokich temperatur a tym samym zbyt ciepłego ubierania. Starsze pokolenie często widząc ją ma z pewnoscią stan przedzawałowy :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod apelem:) Adaś urodził się w czerwcu i była wieczna wojna o tę czapkę... Ja uparłam się, że w 25 stopni nie będę dziecku zakładać czapki, ale cała reszta rodzina ciosała we mnie gromy, gdy tylko ktoś na mnie spojrzał. Nie martwiłam się tym i nie martwię do tej pory. Od dwóch dni Bąbel nosi czapkę, bo wieje że hej, ale poza tym ubieram go dokładnie tak jak siebie plus kocyk, gdy jedzie we wózku. Nie widzę problemu, by zakładać mu pięć swetrów lub rajstopy przy 15 stopniach. No ale co kraj to obyczaj:)
OdpowiedzUsuńStaram się działać na zasadzie intuicji - starszy syn już sam decyduje, czy mu zimno, czy ciepło. Z córką jest gorzej, ale mam nadzieję, że ubieram ją adekwatnie do pogody.
OdpowiedzUsuńważna zasada - hartowanie, nie przegrzewanie, nie faszerowanie bez celu lekami, a co gorsza antybiotykami. Bardzo fajnie wszytko ujełaś.
OdpowiedzUsuń