Nosidełko
nie jest czymś, co jest niezbędne przy małym dziecku, jednak dużo mam decyduje
się na jego zakup. Powodów jest wiele, ale najważniejsze są dwa – nosidełko
potrafi niesamowicie ułatwić życie mamie i jest dużo łatwiejsze w obsłudze niż
chusta. Przy dwójce dzieci jest czasem niczym ostatnia deska ratunku(wiem o
czym mówię). Gdy kupowałam pierwsze nosidło dla Franka, długo szukałam,
przeglądałam, czytałam recenzje. Wiedziałam, że najbezpieczniejsze dla dziecka
są nosidła ergonomiczne, zapewniające maluchowi zdrową pozycję żabki.
Jest tylko jedna rzecz w polskich szkołach, która od lat się nie zmienia, toalety. Mam wrażenie, że wiele z nich pamięta jeszcze lata 80. Obdrapane ściany, obtłukane umywalki, wszystko to straszy i na pewno nie zachęca uczniów do dbania od higienę. Możecie to zmienić.
Chodzi
jednak nie o byle jakie zakupy, ale kupowanie polskich produktów. Jak każda
kobieta uwielbiam zakupy, a odkąd zostałam matką jeszcze bardziej. Kto z nas
nie rozpływa się na widok tych pięknych kolorowych kocyków, pieluszek innych
cudów. Co ciekaw nie znajdziecie u moich dzieci kocyków, które nie zostały
wyprodukowane przez polskie firmy. Króluje u nas pościel od Samiboo, Maki Mon
Ami oraz kocyki od Just Great, Colorstories czy Poofi. Wszystko to nasze
rodzime firmy.
Rollersy
wpadły mi w oko na instagramie, od razu pomyślałam, że to gadżet genialny w
swojej prostocie. Takie rzeczy dla dzieci i rodziców lubię najbardziej.
Rollersy to nic innego jak dwa kółka doczepiane do fotelika w miejscu wpinania
adapterów do wózka. Dodatkowo uchwyt do ciągnięcia, który może posłużyć również
do przenoszenia fotelika na ramieniu. Razem tworzą genialny zestaw, który
ułatwi życie każdej młodej mamie.