Tula Free-to-Grow
września 29, 2017
Nosidełko
nie jest czymś, co jest niezbędne przy małym dziecku, jednak dużo mam decyduje
się na jego zakup. Powodów jest wiele, ale najważniejsze są dwa – nosidełko
potrafi niesamowicie ułatwić życie mamie i jest dużo łatwiejsze w obsłudze niż
chusta. Przy dwójce dzieci jest czasem niczym ostatnia deska ratunku(wiem o
czym mówię). Gdy kupowałam pierwsze nosidło dla Franka, długo szukałam,
przeglądałam, czytałam recenzje. Wiedziałam, że najbezpieczniejsze dla dziecka
są nosidła ergonomiczne, zapewniające maluchowi zdrową pozycję żabki.
Długo nie
mogłam się zdecydować, które nosidło wybrać, aż pewnego paskudnego deszczowego
październikowego dnia trafiłam z Franiem do szpitala. Po 3 dniach ciągłego
noszenia go na rękach, mój kręgosłup zaczął odmawiać posłuszeństwa, a synek odłożony
do łóżeczka ciągle płakał. Żeby więc ulżyć sobie zdecydowałam się kupić
nosidło, a Tula Baby byłą dostępna od ręki i miała świetne opinie. W tamtym
momencie była niczym wybawienie, dzięki niej przetrwałam kolejny tydzień w
szpitalu. Później jeszcze wiele razy używałam jej przy Franiu, a gdy z niej
wyrósł, zostawiłam dla kolejnego malucha.
Czemu
więc, Nataszkę noszę w Tuli Free to Grow? Powód jest prosty moja córeczka
okazał się za duża na Tulę Baby, ale zacznę od początku. Po urodzeniu Nataszki marzyłam,
żeby nosić ją w chuście i dzięki wspaniałej Izie z Mamińca moje marzenie się
spełniło. Z czasem jednak wiązanie wiercącego się na wszystkie strony malucha
stało się dla mnie coraz trudniejsze. Gdy Nataszka siedziała już bardzo
stabilnie (miała 7,5 miesiąca), wyjęłam franiową Tulę, niestety panel na dole
był za szeroki i nie mogła swobodnie zgiąć w niej nóżek. Wiedziałam już wtedy o
Tuli Free-to-Grow i po cichu o niej marzyłam, a teraz okazało się, że mam dobry
powód, aby ją kupić. Szybko więc starą Tulę sprzedałam na Olx i zamówiłam nowe
nosidełko.Dawno nie czekałam z takim podekscytowaniem na kuriera, gdy tylko
przyniósł nosidełko zaczęłam je używać.
Tula Free-to-Grow
ma panel, którego szerokość i wysokość można łatwo dopasować do wagi i wzrostu
malucha. Szerokość ustawiamy w trzech pozycjach za pomocą napów, natomiast
wysokość reguluje się płynnie dwoma paskami naszytymi na końcu panelu.Nie jest
to na początku takie proste, ze względu na ilość elementów do regulacji. Muszę
przyznać, że w Tuli Baby, było to o wiele łatwiejsze. Tulę Free-to-Grow udało
mi się dostosować dobrze do siebie i dziecka, dopiero po kilku spacerach z
Nataszką na pokładzie.
Gdy już
ją dopasowałam spacery stały się dużo przyjemniejsze. Zarówno szelki jak i pas
biodrowy są miękkie i przyjemne w dotyku, nigdy nawet podczas wakacyjnych spacerów
w Grecji nosidełko nie podrażniło mnie, ani nie pozostawiło śladów na skórze.
To samo tyczy się Nataszki, ponieważ panel jest wykonany z przyjemnej w dotyku
przewiewnej bawełny i dodatkowo wypełniony przy otworach na nóżki.
Podczas
naszych wakacji nosidło przeszło test bojowy, zabieraliśmy je ze sobą wszędzie.
Miałam duże obaw czy nie wybrałam za ciemnego koloru, jak na południowe
klimaty, ale nie było z nim najmniejszego problemu. Świetnie sprawdził się też
kapturek, który dodatkowo chronił głowę Nataszki przed słońcem. Muszę się wam
pochwalić, również że karmiłam w nim Nataszkę podczas naszych codziennych
wieczornych spacerów po miasteczku. Niesamowite jaki to
łatwy, wygodny i dyskretny sposób karmienia piersią.
Oczywiście
Tula nie służy mi tylko podczas wakacji, zabieram ja ze sobą często na dłuższe
spacery lub zakupy z dziećmi. Nataszka zawsze szybko w niej zasypia, nawet w
głośnych i zatłoczonych miejscach. Czasem gdy podczas spaceru przesadzę z
długością trasy Franek przejmuje wózek, a córeczka wskakuje do chusty. Gdy
nosidło ma już wszystkie paski dostosowane do mnie i malucha zapinanie go trwa
kilka sekund.
Dodatkowo
nosidełko ma małą kieszonkę, która spokojnie pomieści telefon, klucze i jeszcze
kartę płatniczą lub gotówkę, można się więc w nim wybrać do pobliskiego sklepu
lub na spacer z psem.
Nosidełko
Tula Free-to-Grow jest przeznaczone dla dzieci od 3,2 kg do 20 kg. Nie będę się
wypowiadać na temat tego czy można w nim nosić dziecko niesiedzące, ponieważ
się na tym nie znam. Znam mamy, które noszą w nim 3-4 miesięczne maluszki i
bardzo je sobie chwalą. Myślę, że we wszystkim trzeba zachować umiar i nie dać
się zwariować.
Minusem
jest niestety cena, koszt Tuli Free-to-Grow to 525 zł, wersja Baby jest tańsza
i kosztuje 450 zł. Moje nosidełko to Tula Free-to-Grow w kolorze Stormy,
znajdziecie je w sklepie EcoBobo.
2 komentarze
Synka nie nosiłam w nosidle ani chuście, czego żałuję, jednak przy kolejnym dziecku na pewno to zmienię. Chociaż jeśli będzie tak duże jak mój synek, to na pewno będę musiała wybrać coś większego.
OdpowiedzUsuńChusty to ogromne ułatwienie, dziecko mamy cały czas przy sobie a ponadto mamy wolne ręce
OdpowiedzUsuń