Rzadko
udaje mi się wyrwać z M do kina, gdyż na co dzień nie mamy z kim zostawić
dzieciaków. Gdy już nadarzy się okazja staramy się, żeby nie był to
pierwszy lepszy z brzegu film, tylko coś godnego naszej uwagi. Produkcja która
sprawi, że na tą godzinkę lub dwie zapomnę o całym świcie i codziennych
sprawach, która nie wyleci z mojej głowy 5 minut po wyjściu z kina. Taki
właśnie jest dramat Loveling,
który opowiada o perypetiach sześciu osobowej rodziny mieszkającej na
przedmieściach Rio de Janeiro.